Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
boro
Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:38, 03 Mar 2007 Temat postu: Wzruszająca historia ... |
|
|
Wydarzenia dnia wczorajszego sprawiły, że chcę Wam Drodzy Czytelnicy opowiedzieć pewną historię. Nim przejdę do części właściwej pragnę zaznaczyć że siedzę sam w swoim słabo oświetlonym pokoju, brak przy mnie tej jedynej brak także najbliższej stęsknonemu sercu każdego mężczyzny flaczeczki. Coż z tego wynika zapewne zapytasz. Otóż ja jako poeta z zamiłowania szukam weny dla swojej twórczości. Jak wiadomo największym natchnieniem jest kobieta a gdy tej nie ma przy nas nadzieje pokładamy w alkoholu. Niestety i tego zabrakło dlatego efekt jaki chciałem osiągnąć może nie jest najlepszy ale mam nadzieję że mnie zrozumiesz Towarzyszu i wybaczysz moją marność literacką. Żeby nie zniechęcić cię do dalszej lektury po nieco przydługim wstępie przechodzę do właściwej częśći mojej opowieści. Nadmienię, że nie mieści się ona w granicach definicji zasady decorum dzięki czemu powinna być bardziej ciekawa.
Roku Pańskiego 2007 miesiąca marca dnia pierwszego sześciu Dzielnych Rycerzy Spyrolu przeżyło historię, której na długo nie zapomną a przynajmniej ci których dotknęła ona najbardziej. Otóż wspomnianego dnia 6 nieustraszonych postanowiło choć na chwilę odmienić swoje monotonne dotąd życie. Wpadli na pomysł zorganizowania biesiady u innego rycerza zwanego "Długowłosym". Niestety ich plany spełzły na niczym gdyż delikatnie mówiąc spierdolił do swojego zamku. Na szczęście na wysokości zadania w sensie dosłownym i metaforycznym stanął Lim, który niczym matka przygarnął nas do swego łona mówiąc: "bracia podążmy do mojego pałacu i tam biesiadujmy pókim damy radę".
Oczywiście takiej okazji nie sposób nie wykorzystać dlatego wszyscy wydali ze swoich piersi gromkie: "Hurrrraaaa" i podażyli na dyliżans lini 8 którym to dotarli w okolice celu. Przechodząc nieopodal gospody nie sposób było nie zawitać do jej bram i nie nabyć niezbędnego prowiantu. Po 20 minutach objuczeni niczym woły tragarzy ruszyli do zamku. Jakież ich było zdziwienie gdy przekraczając wejściowe wrota ujrzeli innego rycerza zwanego przez miejscowych Wojtasem w objęciach pewnej białogłowy. Widząc, że niedałby rady obronić swojej niewiasty przed naszymi bohaterami którzy po uczcie mogliby dokonać tego czego chcieliby ale się krępowali mówiąc kolokwialnie podwinął ogon i porwał pannę uciekając gdzie mak rośnie.
Korzystając z nieobecności innych osób w domu nasi bohaterowie zasiedli do stołu po czym naleli do dzbanów napój bogów. Wój Kei /zauważ czytelniku że pierwszy raz wymieniam imię bohatera, niebawem poznasz pozostałe/ wzniósł toast po czym do wszystkich gardeł wlał się potok ognistej wody. Śmiejąc się i dyskutując poczuli głód. I znów Kei wykazał się miłosierdziem i udał się do jadalni gdzie z wielką sumiennością przygotowywał posiłki nie zapominając o splunięciu do każdego tostu z wędliną i żółtym serem. Urządzenie pracowało na pełnych obrotach dla dobra biesiadników. Jak to zwykle bywa podczas biesiad, przychodzi taki moment kiedy braknie trunków. Na szczęście z pomocą przybył Lei przynosząc małe conieco plus coś do zapicia, dzięki czemu nasi bohaterowie mogli dalej miło spędzać czas. Dyskusja między uczestnikami wrzała jednak nie wszyscy podołali kolejkom co raz proponowanym przez gospodarza zwanego Lim'em. Jeden z rycerzy którego imię brzmi Zek udał się do szaletu. Kilka kroków za nim podążyli Char oraz Kei z chęcią niesienia pomocy w razie potrzeby potrzebującemu towarzyszowi. Aby nieco orzeźwić sennego Zeka unieśli go swoimi dłońmi skierowali głową w dół ku oczku wodnemu w celu zanużenia w czystej, bystej wodzie. Jakież było ich zdziwienie gdy potrzebujący nabrał niesamowitych sił i co ważne przytomności na tyle że
swoimi ruchami odwiódł ich od tego zamiaru. Od tego momentu rycerze mogli znów w swoim gronie świętować. Nie sposób jest opisać wszystkiego co się działo na zamku dlatego też wspomne o pewnym
niezwykłym wydarzeniu. Otóż tego pamiętnego dnia spadł deszcz o którym kiedyś śpiewała Pani Beata. Mieszkańcy podzamcza mogli doświadczyć uzdrawiającej mocy cieplego deszczu będącego
wytworem magicznych zdolności rycerza Roba jednak każdy z nich zajęty swoimi sprawami nie zdał sobie sprawy że długowieczność jaką mogłby osiągnąć wsiąknęła bezpowrotnie w życiodajną glebę. Zmęczony trudami dnia rycerz Lim udał się do swojej komnaty w celu wpadnięcia w objęcia Morfeusza natomiast reszta drużyny postanowiła udać się bądź to swojego zamku, bądź też w celu rozprawienia się ze zdrającą Długowłosym. Wychodząc w bramie wejściowej natknęli się na Wojtasa który wrócił z kilkugodzinnej banicji. Nie było przy nim białogłowy którą jak zapewne pamietasz Czytelniku porwał. Jej obecność mogłaby jeszcze bardziej pobudzić już i tak pobudzonych dzielnych wojów a to
mogłoby popchnąć ich do splamienia niewinnego ciała niewiasty co w tamtym czasie byłoby bardzo prawdopodobne a nawet wielce możliwe. Drużyna udała się na dylżans powrotny w którym to doszło do małej wymiany zdań między Zekiem a Ansem i Charem co zakończyło się spadnięciem przyłbicy z twarzy Zeka. Na szczęcie po chwili nastała zgoda a nasi bohaterowie dotarli na główny szlak gdzie się rozstali. Z tego co słyszałem od wędrownych bardów śpiewających pieśni o czynach dzielnych rycerzy, rycerzom: Charowi, Ansowi oraz Keiowi nie udało się zdobyć silnie bronionej twierdzy rycerza Długowłosego dlatego pogrążeni w żalu a także chęci zemsty /która i tak kiedyś się urzeczywistni/ udali się do swoich zamków w celu zaznania upragnionego snu po dniu pełnym trudów...
Drogi Czytelniku jeśli dotarłeś do tego momentu to znaczy że z zaciekawieniem śledziłeś historię sześciu Dzielnych Rycerzy Spyrolu i doświadczyłeś tego kto o malym sercu i małej wytrwałości w czytaniu mojej historii zapewne nie doświadczy. zaiste jesteś więc godzien abym
nazwał Cię swoim znajomym.
Ostatnio zmieniony przez boro dnia Pon 21:35, 09 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
jkl
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: że znowu...
|
Wysłany: Sob 10:45, 03 Mar 2007 Temat postu: Re: Wzruszająca historia ... |
|
|
haha naprawde ciekawa opowiastka ;] a ty jak siebie nazwales? Oro ? :> najbardziej rozbawil mnie ten fragment:
boro napisał: | Wpadli na pomysł zorganizowania biesiady u innego rycerza zwanego "Długowłosym". Niestety ich plany spełzły na niczym gdyż delikatnie mówiąc spierdolił do swojego zamku. |
gratz boro za udana historyje ;]
|
|
Powrót do góry |
|
|
boro
Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:20, 03 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Dziękuje ze miłe słowo. myślę że przy odrobinie chęci nieco poprawię swoją opowieść aby wierniej oddała wydarzenia opisywanego dnia. jakas wena by się przydała więc staraj się załatwić jakąś dupę albo flaszeczke :)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Hans88!
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z piekła rodem
|
Wysłany: Sob 14:12, 03 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Bardzie Boro takiego opowiadania to Wschodnia Podlaska:) od czasów Króla Kwasa nie słyszała
|
|
Powrót do góry |
|
|
Baczek86
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: WAWA :D
|
Wysłany: Czw 12:33, 08 Mar 2007 Temat postu: haha |
|
|
dobre :D zek :D dosc czesto sie pojawial :D hahaha :D dobra "biesiada" byla :D hans masz racje :D lepiej tego ujac nie mozna :D pozdro chlopaki :D nastepna historia w jakim stylu bedzie ? :D sierotka marysia ?? :]
|
|
Powrót do góry |
|
|
boro
Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:15, 08 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Już wyjaśniam. następna historia będzie o ile zorganizuje się jakąś imprezkę a w jakim stylu będzie jeszcze się okaże. to będzie zależało od tego ile wypiję :)
|
|
Powrót do góry |
|
|